tak troszkę nieśmiało się tu z Wami witam, bo zajrzałam do dawno nieużywanej skrzynki zielonego szycia ( 3 razy musiałam obstawiać jakież to wymyśliłam hasło aż w końcu udało się!) i zakręciło mi się w głowie od wiadomości- pytań o losy bloga, próśb o zdjęcia kolejnych moich szmaciaków i o aktualne zdjęcie Księciula. To znaczy, że ktoś tu w ogóle jeszcze zagląda?? :)
Wywracając swoje życie do góry nogami ( lipiec) w zasadzie zupełnie zapomniałam o zielonym szyciu, a także- co dzisiaj mi uświadomiła moja skrzynka- o pewnym zobowiązaniu... Wstyd, trzeba to nadrobić!
Jest szansa, bo wczoraj poczułam WIOSNĘ, a ta pora roku zdecydowanie budzi mnie do (sz)życia! :)
Ale póki co maszyna pokryta warstwą kurzu ( ale zaczęłam się jej już ukradkiem przyglądać- jest więc postęp), co nie oznacza, że ja próżnuję!
Ostatnio pisałam o Niej- Kamili Gil- specjalistce od fotografii dziecięcej. Muszę powiedzieć, że na mojej liście minusów pt. "przeprowadzka do Zg" jest fakt iż Jej tu nie ma! A zdjęcia Miesiowatego to dla mnie ( i jak zakładam moich potomnych) ważna sprawa. Postanowiłam więc, że choć Kamili w żadnym razie zastąpić nie umiem ( jej fotki to prawdziwy majstersztyk), to przyłożę się bardziej do Mieszkulkowych zdjęć.
A oto Mieszkul w wydaniu wiosennym i już, już prawie wielkanocnym ( z uwagi na wszechobecne zające:) :